- Znowu mnie gdzieś wywaliło... - Mruknęłam pod nosem. Zdecydowanie w piekle było lepiej, nie wywalało mnie gdzie popadnie, i w ogóle pod koniec "życia" nie musiałam pozorować śmierci, a później moje ciało gdzieś znikało.
Powoli wstałam otrzepując się z piachu. Ogólnie jeść mi się chciało i pić, nie chciało mi się polować i szukać wody, szybszym sposobem było przejście do piekła, ale wiadomo, że od kilkudziesięciu lat nie jestem tam mile widziana. A więc, poszłam szukać wody. Udałam się w długą i żmudną wędrówkę, po wodę! Z każdym kilometrem słabłam coraz bardziej, ledwo stojąc doczołgałam się do małego stawu, który zauważyłam zmęczonymi oczyma. Powoli sięgałam po każdego łyka, także odzyskując trochę energii. Teraz byłam narażona na śmierć jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Ale mniejsza z tym, ważne, że jeszcze żyję, jeszcze, to słowo wiele wyjaśnia.
Położyłam się obok tego stawu łapiąc trochę tchu. Po kilku minutach wstałam rozciągając się w te i we wte. Poszłam dalej wędrować, teraz po jedzenie, jeść, nie jadłam od kilku dni. Mój żołądek stanowczo domagał się pożywienia. Chciałabym w końcu poczuć smak świeżego mięsa w pysku. To było moje marzenie od kilku dni. Byłam taka głodna, że mogłabym zjeść kilka jeleni naraz, też by mi się przytyło, czego nie chcę. Bo co za tym idzie? Będę wolniej biegać, łapy często odmawiać mi posłuszeństwa. Tak to bywa gdy się przytyje.
Powoli kroczyłam w stronę lasu, który widziałam na horyzoncie. Głowa opadła mi w dół, bałam się, że mogę nie dożyć do rana. Przyspieszyłam tempa, przy lesie dostrzegłam wilka, który leżał pod drzewem. Ja, że byłam głodna, miałam ochotę na każde mięso jakie zobaczę.
- Kim jesteś?! - Warknęłam ustawiając się w pozycję bojową.
- Racoous... - Odpowiedział, w miarę spokojnie, jak na wilka, który może zostać zaatakowany.
<Racoous?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz