wtorek, 28 kwietnia 2015

Nowy członek!

Powitajcie Ichigo w Klanie Earth Aliens!

Cieszę się, że dołączyłeś w nasze skromne progi. Mam nadzieję, że będziesz tutaj szczęśliwy. ;)

Nowy członek!

Powitajcie Signora Beatrice Russo w Klanie Earth Aliens!


Cieszę się, że dołączyłaś w nasze skromne progi. Mam nadzieję, że będziesz tutaj szczęśliwa. ;)

Od Racoous'a CD Angielinne

-Racoous...- powiedziałem, przymykając oczy. Usadowiłem się wygodniej przy drzewie, nie zwracając uwagi na to, iż wadera chce mnie zaatakować. I tak by mnie nie pokonała, jestem zbyt silny. A poza tym, to kobieta, co może mi wyrządzić? Lecz... Ma dziwny zapach. Podniosłem leniwie powieki i począłem przyglądać się nieznajomej. Miała szare futro, piękne, wielkie oczy i dziwne rany. Ach, no tak. Córka Lucyfera. Już w piekle o niej trąbią.
-Nie boisz się, że cię zaatakuję?- spytała, a rysy na jej pysku złagodniały, choć wciąż była ustawiona w pozycji bojowej. Westchnąłem głośno i mruknąłem następujące słowa:
-Łapy niżej, ustaw się w łuk. I skoro chcesz mnie zabić, to czemu nadal tam stoisz? Ach, poza tym, połóż uszy po sobie. Pazury w ziemię... Jednak nie taka z ciebie wojowniczka, prawda, Angelinn?- mocno zaakcentowałem jej imię, a owa "wojowniczka" znieruchomiała.
-Skąd znasz moje imię, bydlaku?- syknęła, uśmiechając się leciutko. Na kilometr było czuć od niej stres. Uwielbiam wręcz, jak jakaś waderka się wścieka. Są takie niewinnie i wyglądają jak idiotki.
-Oj, dlaczego się tak stresujesz, misiu? Przecie ja zwykły wilk. Nic ci nie zrobię oprócz tego, że wyrwę ci gałki z oczodołów i wepchnę pod pachy...- zaśmiałem się, robiąc szyderską minę.- Zatkało cię, złociutka?- dodałem. Angelinne była dość zmieszana. Rozluźniła się trochę. To dobrze.
-Zamiast tak stać, ciesz się chwilą. Patrz, jakie piękne słońce! I ptaki ćwierkają...- mówię. Wadera prycha. W końcu na jej pysku pojawił się prawdziwy, dziecięcy uśmiech, lecz prawie że niewidoczne.
-Tylko pół metra ode mnie. Nie chcę złapać wścieklizny, albo coś.- opieram się o drzewo, pokazując łapą na miejsce obok.
-Wolę zostać tutaj...- oznajmia i kładzie się na ziemi. Patrzy się na mnie wzrokiem żebraka.
-Ach, dobra, dam ci coś. Poczekaj tu.- burczę. Wstaję z gleby i otrzepuję się. Po chwili przynoszę jej młodą sarnę.

<Angelinne? Sorry, że krótkie ;-;>

Nowa wadera!

Powitajcie nową waderę w klanie Midnight Ghosts! Eris!


"I niech moc będzie z tobą..."
Yoda

Od Angelinne Do Racoous'a

Obudziłam się na jakimś odludziu, ni to łąka, ni to pustynia, jakieś odludzie z drzewami.
 - Znowu mnie gdzieś wywaliło... - Mruknęłam pod nosem. Zdecydowanie w piekle było lepiej, nie wywalało mnie gdzie popadnie, i w ogóle pod koniec "życia" nie musiałam pozorować śmierci, a później moje ciało gdzieś znikało.
Powoli wstałam otrzepując się z piachu. Ogólnie jeść mi się chciało i pić, nie chciało mi się polować i szukać wody, szybszym sposobem było przejście do piekła, ale wiadomo, że od kilkudziesięciu lat nie jestem tam mile widziana. A więc, poszłam szukać wody. Udałam się w długą i żmudną wędrówkę, po wodę! Z każdym kilometrem słabłam coraz bardziej, ledwo stojąc doczołgałam się do małego stawu, który zauważyłam zmęczonymi oczyma. Powoli sięgałam po każdego łyka, także odzyskując trochę energii. Teraz byłam narażona na śmierć jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Ale mniejsza z tym, ważne, że jeszcze żyję, jeszcze, to słowo wiele wyjaśnia.
Położyłam się obok tego stawu łapiąc trochę tchu. Po kilku minutach wstałam rozciągając się w te i we wte. Poszłam dalej wędrować, teraz po jedzenie, jeść, nie jadłam od kilku dni. Mój żołądek stanowczo domagał się pożywienia. Chciałabym w końcu poczuć smak świeżego mięsa w pysku. To było moje marzenie od kilku dni. Byłam taka głodna, że mogłabym zjeść kilka jeleni naraz, też by mi się przytyło, czego nie chcę. Bo co za tym idzie? Będę wolniej biegać, łapy często odmawiać mi posłuszeństwa. Tak to bywa gdy się przytyje.
Powoli kroczyłam w stronę lasu, który widziałam na horyzoncie. Głowa opadła mi w dół, bałam się, że mogę nie dożyć do rana. Przyspieszyłam tempa, przy lesie dostrzegłam wilka, który leżał pod drzewem. Ja, że byłam głodna, miałam ochotę na każde mięso jakie zobaczę.
 - Kim jesteś?! - Warknęłam ustawiając się w pozycję bojową.
 - Racoous... - Odpowiedział, w miarę spokojnie, jak na wilka, który może zostać zaatakowany.

<Racoous?>

Od Racoous'a

Zdarzenia z przeszłości zrujnowały mi życie. Straciłem matkę, ojca i rodzeństwo. Co do ostatniego nie jestem pewien, bo sam ich nie pamiętam. Chociaż mówiono mi, że gdy zbliżę się do swego rodzeństwa, stanie się coś... Dziwnego. Klejnoty zapłoną i będzie wiadomo. Ale... Jakie klejnoty? I ogień? Boję się o swoje cenne futro... Lecz strach nie należy do mojej natury, spokojnie, nie masz się czego bać, Racoous. No chyba że piór i odkrycia swojego wieku. Nie chcę, by ktoś się dowiedział, jaki jestem młody. Straciłbym swoją reputację, nie byłbym już takim groźnym przeciwnikiem. Dlatego potrzebowałem kogoś zaufanego. Coś w rodzaju watahy i sprzymierzeńców tymczasowych.
Widzę ciemność. Ponownie, jak przed tym strasznym wydarzeniem z młodocianych lat.
I tylko to. Jakby świat zniknął. Mrok wdziera się do mojej duszy, zamykając mi całkiem oczy. Dobre rzeczy i jasność przestały istnieć, wyparowały. Jednak moja jedna, mała cząsteczka domaga się zmian. Ta dobra cząsteczka sprawiająca, że nie zabijam każdego na mojej drodze. Chociaż... Byłoby fajnie. Tak tłuc i bić, nie koniecznie gwałcić. Poczuć ten dreszczyk adrenaliny i szoku... I... i...
Palić.
Rabować.
Niszczyć.
I po kiego grzyba komuś dobro? To tylko cecha, która robi z wilka uległego osła. Wtedy wahasz się zabić nawet swojego największego wroga. I co z tego, że zgwałcił twoją siostrę, ukradł popcorn i zjadł ulubioną świnkę morską? Ty i tak go oszczędzisz, bo jesteś słabiakiem. Tak.

~*~

Siedzę pod drzewem. Dość dużym. Światło próbuje się dostać do mnie, omijając badyle i liście. Wokół rośliny wije się mały strumień. Czuję zimno na karku. Odwracam się. Niczego nie widzę, lecz w kniei coś się porusza. Jest białe i wygląda jak mgła. Na czymś w rodzaju "głowy" migoczą dwa, czerwone punkciki. Szczerzę swoje kły, sierść jeży mi się na karku. Widziałem gdzieś już tego rodzaju duchy. Ale one nigdy się nie pokazują w dzień, a w dodatku komuś żywemu.
[...] Ma czarne futro, jakby kaftan z nocnego nieba... [...]
-Wyjdź. Z. Krzaków.- warczę. Biała mgła zbliża się do mnie, lecz dzieje się coś dziwnego. Materializuje się. Robię wielkie oczy i oglądam jego przemianę. Przede mną stał wilk. Dokładniej wadera. Ma czarne futro, jakby kaftan z nocnego nieba. Perłowe oczy patrzą na mnie spod szarawej grzywki.
-So... See you later.- szepnęła w innym języku i zniknęła. Język dwunogów. Coś czuję, że ta imprezka się rozkręci. Musnęła mnie jeszcze nosem przed zdematerializowaniem. Biała mgła pojawiła się ponownie, ginąc gdzieś w lesie. Mrugnąłem kilka razy, by upewnić się, czy czasem nie jestem w jakimś transie, albo coś. Łapy mi drżą. Nie wiem, czy ze... Ekhem. Strachu, czy też z zimna. Przełknąłem ślinę i ponownie padam na ziemię. Ponownie ciemność. Ponownie cisza.

~*~

-Hallo? Hallooo?- słyszę wołanie. Otwieram powoli oczy i rozglądam się dookoła. Skała, dziwne napisy, dokładniej starożytne runy. Potrafię je rozczytać, ale w tamtej chwili mój mózg i logiczne myślenie się wyłączyło. Nagle czuję, że cała łapa mi pulsuje. Tak. To te samo miejsce, w które dotknęła mnie tajemnicza istota z lasu. Ale chwila, co to za głos, który słyszę? Skierowałem swój wzrok w stronę dźwięku. I widzę ponownie waderę. Jest czarna, tak jak tamta zjawa. Tyle, że ona ma żółtawe włosy i kokardkę. Oraz uśmiech, którego duch nie powinien mieć. Odetchnąłem z ulgą.
Wtem widzę blask na mojej łapie. Moje "frotki" się świecą, tak samo kokarda wadery. Zrobiłem zdziwiona minę.
-W-Widzisz to, co ja?- spytałem, nie mogąc oderwać wzroku od świecącej frotki.
-Ale co?- odpowiedziała.- Nie zagaduj mnie. Lepiej gadaj, kim jesteś!- dodała, pokazując kły. Zdziwiło mnie, iż wilczyca nie widziała tego, co ja. Moja frotka pulsowała i świeciła mocniej za każdym razem, gdy tajemnicza osóbka zbliżała się do mnie. Im była dalej, to gasiła swój blask.
-Jestem Racoos! Wojownik Mroku!- oznajmiłem, przyjmując postawę. Byłem gotowy do ataku nieznajomej, tak na wszelki wypadek.
-Mrok...- szepnęła i odsunęła się. Po chwili jednak mruknęła odważnym tonem:
-Ja zwę się jak się zwę. Jestem alphą Fierry Glass.- przewracam oczami.- Póki nie dołączysz, me imię jes...- nie dokończyła.
-Tak tak, bla bla. Wiesz co? Nie chce mi się ciebie słuchać. Ja także jestem alphą. I nie podskakuj mi!- warknąłem. Alpha położyła uszy po sobie. Zaśmiałem się cicho w duchu.
-A teraz idź, pókim dobry.- wilczyca ruszyła ku wyjściu z nieznanego mi miejsca.
-Dobra, to gdzie jesteśmy...?- powiedziałem sam do siebie. Począłem się rozglądać. Skały, runy, woda. Ach, no tak. Moje tereny M.G. Wiedziałem, że ten zapach jest znajomy. Pachniało grozą, śmiercią i smutkiem. Zapachy dla mojego nosa. Lepsze niż Avon.
-Panie...- ponownie coś usłyszałem. Wadera. Znajomy zapach- ponownie.
-Moshau! Czemuż ją tu wpuściłaś!?- ryknąłem, ale nigdzie nie mogłem dostrzec wyroczni. A tu ni z gruszki ni z pietruszki ni z du*py pojawiła się za mną.
-Magiczne światło i wilk w mroku spowity idą w tan. Ważna ta osoba, wkrótce przekonasz się o tym sam.- wytłumaczyła zagadką.
-Jak ja mam kur*a to zrozumieć!?- burknąłem.- Dlaczego...!? Co?- odwracam się. Moshau zniknęła.
-Kur*a.
-A panu tak ładnie przeklinać?- ile tych głosów?! WPADAM W SCHIZOFREMIĘ!?
-Stul twarz.- powiedziałem spokojnym tonem.

<Raczysz odpowiedzieć, tajemnicza osobo?>

Nowa wadera!

Nowa wadera w klanie Midnight Ghosts! Angelinne!


"I niech moc będzie z tobą".
Yoda.

Oficjalne otwarcie!

Tyle czekania, mordowania i pisania.
I w końcu.
Otwieramy.

SIX NING

Piszta śmiało formularze, opowiadania! Zanurzcie się w świat fantazji, przygody oraz marzeń.
Dołącz do jednego z sześciu klanów, poznaj Alphy i zostań jednym z dowódców!
I tak dalej i tak dalej... Em, halo? Jesteś tam? A no tak, piszesz już formularz!

Witaj. Ale pamiętaj. Ten, kto walczy z potworami niechaj baczy, by sam nie stał się potworem~ Racoous
Już czekamy, aż w twym sercu pojawi się żar...~Raidhea
Czas oświecić twą duszę i wkroczyć na nową ścieżkę życia... ~Imogene
Mamy nadzieję, że będziecie zadowoleni...~Daniella
Witajcie w naszym świecie...~ Rinana
Sprzyjających wiatrów!- Embra