Historia Sześciu Klanów

Historia Sześciu Klanów



Wilczy bajkopisarz Shrabe, do usług.
Dzisiaj opiszę wam historię Sześciu Mocarstw- Historię Sześciu Klanów.
Więc... Zaczynajmy!
18.06. Rok niepowodzeń.
Allie oraz Murph- Skrzydlaty Wilk Chaosu
Była piękna wiosna, a właściwie jej koniec. Kochające się małżeństwo- Allie i Murph- było zwyczajną parą, zamieszkującą tereny pewnej watahy. Wataha ta bowiem nie miała nazwy, bo nazywano ją różnie- Wataha Myśliwców, Wataha Ciemności, Wataha Radości i tak dalej... Lecz przyjmijmy, że jest to "Wataha Mieszańców Północnych". Znajdowali się w niej sami pogmatwańcy- demono-wilki, które nienawidzą krwi, mordercze, wilcze anioły, wielkie olbrzymy i wilko-syreny. 
Fascynujące zbiorowisko, nieprawdaż, moi drodzy? 
A no tak. Ale Allie i Murph to były zwykłe wilki. Nie miały nadzwyczajnych mocy, a ich żywioły były proste: Allie miała Życie, a Murph Chaos. Oboje się od siebie odróżniali. Lecz jak to mówią: Przeciwieństwa się przyciągają i każda potwora znajdzie swego amatora. Czy jakoś tak. Nie wiem, nie znam się na ludzkich przysłowiach.
Skoro już omówiliśmy te wspaniałe małżeństwo, przejdźmy do tematu innych wilków, żyjących w watasze. Ale ale! Nie będziemy opisywać wszystkich, tylko jednego, niezwykłego i tajemniczego...
Requell Abertus- wiek nieznany, wysoki, choć wygląda jak przecinek. Miał bardzo ważną posadę: Szaman rangi I. Jego uśmiech był odrażający- wystające, żółte zębiska i ściekająca z nich ślina. Kości niemal widoczne, jakby był tylko z nich zbudowany. Skóra wisiała na nim bezwładnie, przez co wyglądała na zwykłą ścierkę położoną na jego kruche ciało.
Lecz nie należy oceniać książki po okładce. O nie.
Mimo swojego wyglądu, odpychającego i ohydnego, był zły, nieszczery i wredny. Tak. Nie należy oceniać książki po okładce, ale nie w tym sensie. Requell, ten chudziutki, brzydki Requell potrafił jednym pazurkiem powalić olbrzyma. Jednym pazurkiem wzniecić ogień. Jednym pazurkiem sprawić, że dany wilk straci swój żywioł i moce. Już chyba powoli wiadomo, do czego się przyczyni...


28.06. Rok niepowodzeń.


Abertus po przemianie.
I oto wesoła nowina! Allie i Murphy mają mieć szczeniaki! Nawet sama wyrocznia powiedziała, że będą niezwykłe i jedyne w swoim rodzaju! A sam Abertus się tym przejął. Sporządzał swoje plany, śmiał się szyderczo sam do siebie. Już pobrał połowę mocy potrzebnych mu do spełnienia swych marzeń. Wielkie Żywioły, Mrok, Ogień, Powietrze, Ziemia, Woda, Światłość. Połowa wilków z watahy niestety... Odeszła. Właśnie przez Requell'a. Zabranie czyjeś mocy lub żywiołu to pewna śmierć. I co? Nawet Alpha się o tym nie dowiedziała. Ale to i tak były niedobitki, które przesiadywały w watasze krótko, więc inni mogli uznać to za odejście lub ucieczkę. Więc nic dziwnego, że nie wszczęto poszukiwań...
Moc Szamana wzrosła i zmienił się do niepoznania. Oczy zrobiły się puste. Nie okazywał już tak często emocji. Zęby wydłużyły się. A ciało porosły mięśnie. Nie wiadomo jednak, czy to przez żywioły odebrane innym...

17.11. Rok niepowodzeń.

Dokładnie za miesiąc mają pojawić się szczeniaki. Siedemnasty grudnia... A wyrocznia przepowiedziała:
 "Wielkie nieszczęścia spadną na was, Allie i Murph'ie. Demon, Mrok, Światłość, Ziemia, Woda, Ogień i Powietrze. Sześciorgo Niepozornych Wspaniałych. Murph. Klepsydra się przechyla."
Po tych słowach wyrocznia zamilkła na wieki. Pochowano ją koło świętego źródełka. Na jej miejscu wyrosła lilia. Biała jak śnieg, skażona czarnymi plamami. Wszyscy oskarżali Abertusa, ale dziwnym trafem Alpha jak zahipnotyzowana cały czas wmawiała, że to nie on. Że to pomyłka. Kłamstwo.
Requell rzucił czar. Czar, który zahipnotyzował Alphę i zabił Wyrocznię.
A Abertus? Abertus nad knuł w swej jamie. Zebrał moce do wielkich kryształów i zaniósł je do Góry Aggety'ra. Miał plan. Plan.
Plan.

16.12. Rok niepowodzeń.

Przed dzień urodzenia szczeniaków. Allie leżała na łożu przygotowanym przez Murphy'ego. Otoczył ją swymi skrzydłami. Wilczyca była wyraźnie zaniepokojona ostatnimi słowami Wyroczni. Że klepsydra się przechyla. Nieszczęścia spadną na nich.

Popołudnie.

Do jaskini ciężarnej wkroczył ospale Abertus. Był wyraźnie wyczerpany. Z jego oczu miast łez leciała krew szkarłatna. Widocznie zmalał, i w ogóle był inny. Sierść odzyskała dawny kolor, a mięśnie znikły.
 "Allie, Córko Hepteriusa i Afrogeny. Przeklinam cię. Nigdy nie widziałaś mej miłości. Twoje dzieci będą skażone. Ten wygląd... Wszystko dla ciebie. Ale nie działało. Prośba Rake'a nie została wypełniona. TWOJE DZIECI BĘDĄ SKAŻONE! A MYM LOCHEM JEST WSTYD!"
Abertus malał i malał. Allie patrzyła się na niego przestraszona. Była w jaskini sama, a Murph poszedł na polowanie. Jednak... Chciała wybuchnąć śmiechem. Abertus był mały jak szczur, ale głos miał nadal potężny.
 "Abertusie?"
Spytała cichutko, a śmiech przeminął. Abertus powiększył się i ledwo mieścił się w jaskini.
 "Żegnaj. Kryształy mi już nie pomogą."
To były ostatnie słowa Requell'a. Po chwili "wybuchnął", zamieniając się w cień.
Jaskinia, w której Requell zginął nazwano "Lochem Wstydu". Do dziś można usłyszeć żałosne wycie Requell'a Abertusa- Stworzyciela Sześciorga Niepozornych Wspaniałych.

Wieczór.

Partner wrócił z polowania z dorodnym zającem w pysku. Ale czekała go niemiła niespodzianka... Murph znalazł Allie leżącą na ziemi wokół czarnej plamy. Wypuścił zwierzynę z paszczy i podbiegł do wijącej się z bólu ciężarnej wadery. Skurcze się zaczęły. Po policzkach Allie spływały łzy szczęścia i smutku. Dlaczego smutku? Requell coś ci mówi?
 "Idźmy na Górę Aggety'ra. Chcę zrobić to tam."
Przemówiła nieswoim głosem. Czyżby Abertus, a właściwie jego dusza weszła w ciało wadery? Zdecydowanie tak.

Północ.


Małżeństwo znalazło się już na górze w jaskini, w której Abertus schował kryształy.
Allie z trudem położyła się na skale, a potem powiedziała Murph'owi:
 "Rozłóż kolorowe kamienie wokół mnie"
To nadal zdecydowanie nie była nasza kochająca wadera. Jej oczy były całe białe, a sierść najeżyła się.
Zdziwiony "rozkazem" basior począł szukać kryształów. I oto są: migocące, mieniące się kolorami tęczy. Murph z jeszcze większym zdziwieniem na pysku zaniósł kryształy do małżonki. 
 "Odsuń się"
Syknęła i zamknęła oczy.

17.12. Rok niepowodzeń.

Wokół wyczerpanej wilczycy leżały dwa szczeniaki. Spośród trzech innych szczeniaków tylko one przeżyły.
Kiedy się narodziły, dwa kryształy znikły, a potem pokazały się w jakiejś postaci na małych wilczkach.
Raidhea, czarna, nieskrzydlata waderka zyskała pomarańczową kokardkę. Zaś druga, skrzydlata śnieżnobiała, zyskała... Dziwną obrożę. Murph był zachwycony swoimi córeczkami. Oddychały cicho, leżąc koło wybranki jego serca.
 "Murph... My tu zostajemy już."
Odezwała się po jakimś czasie wilczyca. Duch czy też coś innego już przez nią nie przemawiał. Białe oczy zastąpiły turkusowe źrenice, a i sierść wróciła do normy. Partner potrącał ją nosem na znak, że się zgadza, choć nie był co do tego pewny. Kryształy zostały tam, gdzie zostały. Allie wsześniej zabroniła ich tykać nawet malutkim pazurkiem. A potem już nigdy nie wrócili do Watahy.

27.04. Rok zdziwień.

Minęło kilka miesięcy. Szczeniaczki urosły trochę, oraz otworzyły swe oczęta. Zaczęły biegać skakać, lecz nic nie potrafiły powiedzieć. Allie i Murph opiekowali się nimi troskliwie, uczyli ich jak przeżyć w dziczy. Wilczki słuchały uważnie każdego słowa i wypełniały polecenia ojca i matki.
I co się jeszcze okazało? Allie znowu jest w ciąży. Jej termin przypada na październik.

03.09. Rok zdziwień.

Wadera jest o krok od ponownego bycia matką. Nie żeby nie chciała ich mieć, lecz ciągle ma przed oczami widok ginącego Szamana i jego słowa. O tym zajściu nic nie powiedziała Murph'owi, żeby go niepotrzebnie martwić.
Szczenięta mają już pół roku. Ich zęby się wyostrzyły i wydłużyły. Lecz nadal nic nie mówiły. Jakby były zaklęte. I właśnie tego obawiała się Allie. Tego, że nie będą normalne. No bo Alpha i Wyrocznia... To było dziwne. Wiedziała też, że to wina Abertusa, ale Hanner (Alpha Watahy) jej nie uwierzyła, ponieważ Szaman nie zdjął uroku.
Murph troskliwie opiekował się nimi troje nie wiedząc, jaką mroczną tajemnicę skrywa jego partnerka. Ale to nic, jest w niej na zabój zakochany i nawet po najgorszej prawdzie by z nią został na wieki.

06.10. Rok zdziwień.


Firoo- Przyszły ojciec Danielli i Racoous'a
Przed dzień porodu. Wszyscy skakali wokół ciężarnej... A kamienie bladły. I tak samo gasła w oczach wszystkich wilków Allie.
Słabła, robiła się bardziej smutna, zimna... Taka bez życia.

Popołudnie.

Do jaskini Murph'a i Allie wparowały trzy wilki. Wszystkie miały dziwny wygląd: Pióra na grzbiecie, wielkie łapy i martwy wzrok.
Lecz najbardziej z nich wyróżniał się niejaki Firoo. Był największy, jego pióra wielkie jak on sam, a w dodatku całe czerwone.
 "Czy jest tu Murph, syn Gettoriusa i Hexy?"
Spytali chórkiem. Murph odpowiedział "tak" i wyszedł im naprzeciw.
 "Idziesz z nami. Wojna watah. Potrzebujemy członków do obrony terenów. Wszystkie basiory muszą iść do wojska."
Allie zadrżała.
 "A kiedy ma iść?"
Powiedziała łamliwym głosem.
 "Teraz."
Mruknął Firoo. Murph przełknął głośno ślinę.
 "Przykro mi."
Szepnął i wyszedł razem z towarzyszami z "rodzinnej" jaskini.
Allie nawet nie wiedziała, że więcej nie usłyszy jego kojących słów.

07.10. Rok zdziwień.

Szczeniaki się urodziły. Teraz znowu dwójka spośród pięciu przetrwała. A były to Rinana i Imogene. Rinana miała brązową sierść, a Imogene... Kolorowe pióra i granatowy kolor futra. Znaczy, pierzasta przedtem nie miała piór, jak się urodziła. A jak już było po wszystkim, kryształy zniknęły, a u granatowej wilczki pojawiły się pióra. Natomiast Rinana dostała coś, czego nie było widać na pierwszy rzut oka.
A od Murph'a nadal nie było żadnej wiadomości.

09.12 Rok zdziwień.

Allie przeżyła szok.
Rinana tworzyła kwiaty dotykiem! Cała jaskinia była "kwiecista". Tu lilie, tam róże, a jeszcze gdzie indziej fiołki, maki, jagody! Ach, to naprawdę dziwny szczeniak. Ale i niezwykły.
Wadera kręciła się codziennie w kółko, bo nadal nie było wiadomości od jej partnera. Zamartwiała się i w ogóle, ale to nic nie dawało.

04.08. Rok zmartwień.

Szczeniaki stały się większe, mówiły i nawijały cały czas. Allie była z nich dumna. Bawiła się z nimi, rozmawiała i tak dalej, lecz pewnego dnia tą sielankę zakłócił pewien osobnik- Firoo. Razem ze swą kompanią wkroczyli z poważnymi minami do domostwa wilczycy. Jeden z nich miał torbę w pysku.
 "Panno Allie, bitwa się skończyła. Wielu poległo, lecz w końcu wrogowie ogłosili odwrót.
Powiedział wysoki, brązowy wilk.
 "I co!? Gdzie Murph!?"
Wrzeszczała.
Wilki spuściły głowę, a Firoo wziął worek. Wyciągnął z niego piórko. Małe, brązowe piórko, które było całe we krwi. Wilk ostrożnie położył je przed waderą.
Krwi Murpha.
Allie zamarła. Nie wiedziała co powiedzieć. Po jej policzkach spływały małe łezki.
 "Przykro mi. Murph był pewnie kochającym mężem i ojcem."
Wydusił coś z siebie Firoo, po czym wydał komendę następującą: Wyjdźcie stąd. Wszyscy.
Allie i Firoo zostali sam na sam.

Popołudnie.
Szczenięta nie wiedziały, o co chodzi. Nawet nie wiedziały, że ojciec ich już... Odszedł. Bawiły się radośnie na dworze, gryząc co chwila starsze wilki.
A Firoo?
Firoo zaproponował Allie, że się nią zaopiekuje. Ona się zgodziła. Dowódca wydał rozkaz, by inni oddalili się. Wilki posłuchały i odeszły.

05.09. Rok zmartwień.

Yhm... Allie i Firoo zostali... Parą. I PONOWNIE DOROBILI SIĘ SZCZENIĄT! PROSZĘ PAŃSTWA! A co z Allie? Allie była zapatrzona w Firoo jak w obrazek, lecz nadal nie zapomniała o Murph'ie.

Niestety, dalsze notki nie zostały odkryte. Ale wiadomo, iż po urodzeniu szczeniąt: Danielli i Racoous'a Allie porzuciła je, bo to właśnie FIROO zabił Murph'a. Chciał mieć przy sobie samicę, a Allie nie chciała mieć z nim nic do czynienia, dlatego porzuciła je. Lecz koniec końców All popełniła samobójstwo i osierociła wszystkich. A Firoo zniknął.

Cóż dalej się stanie? Właściwie, nie wiadomo, lecz jeżeli znalazłeś notkę, to zgłoś to Alphom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz